Szukaj na tym blogu

Gulasz seklerski

GULASZ SEKLERSKI

1 kg łopatki
0,5 kg kapusty kiszonej
3 łyżki smalcu
cebula
1/2 szkl. kwaśnej śmietany
2-3 łyżeczki mąki
2 łyżki słodkiej papryki
papryka ostra
sól, pieprz, odrobina cukru


Mięso pokroić w kostkę i przesmażyć na smalcu w rondlu, dodać poszatkowaną cebulę i przyprawy.








 Gdy mięso zarumieni się dodać szklankę wody i kapustę kiszoną, którą wcześniej należy pokroić.



Gdy kapusta już się poddusi i będzie miękka, dodać śmietanę rozrobioną z mąką. Poddusić jeszcze przez 10-15 minut.


Gulasz seklerski, to inaczej gulasz po węgiersku w wydaniu polskim. Super alternatywa dla bigosu. Robi się go znacznie szybciej,a słodka papryka nadaje mu fantastyczny aromat. Podczas odgrzewania, jak każda kapusta,  zyskuje na smaku.
Polecam!


Ręcznie wykonane torby z tkaniną drukowaną


Przedstawiam Wam kolejny wykonany projekt, torba z tkaniny. Wstawkę uszyłam z drukowanego materiału, kupionego w sklepie z tkaninami. Tkanina ciemna, to gruba bawełna, podszewka również jest z bawełny, ale cieniutkiej. Torby są nie tylko praktyczne, ale też stanowią element ozdobny na co dzień. Nie można ich nie zauważyć.


Dla mnie te torby to trochę przełamanie myślenia o rękodziele, jako twórczości ludowej. Rękodzieło dzieje się przecież i dziać się będzie! Ewoluuje w kierunku industrialnych wynalazków cywilizacji. Młodziutkie rękodzielniczki są na wskroś nowoczesne i dobrze! Sama mam w głowie kilka pomysłów. 


Kupiłam dzisiaj najnowsze wydanie Burdy, zamierzam odświeżyć swoją garderobę czymś nowoczesnym. Ubieram się raczej klasycznie, przywiązując się emocjonalnie do każdej rzeczy. Tą mam od mamy, tą od bratowej... Jestem w tym wieku, że czas odrzucić sentymenty i ubrać się modnie! Zabiorę się za to już w sobotę... Może uda mi się wybrać coś dla siebie?! Na pewno się pochwalę.





Domowa wędlinka


Nie muszę jej polecać, bo na pierwszy rzut oka widać, że nikt się nie oprze. Mięso w przekroju, to prawdziwe mięso! Niczym nie szpikowane, bez chemii! Można taki schabik podać jako wędlinkę lub sztukę mięsa do obiadu. Jest rewelacyjny polecam!

Wystarczy 1-2 kg schabu natrzeć ulubionymi przyprawami i koniecznie czosnkiem. Zapakować do lodówki w worku do pieczenia i niech leżakuje.  Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni Celsjusza i pieczemy w worku. Myślę, że 1 godzina powinna wystarczyć. Pozostawiamy w piekarniku do wystygnięcia.


Sok, który wydzieli się podczas pieczenia wystarczy do zrobienia sosu. Wystarczy zabielić go śmietaną. Ja w ramach solidarności ze zwierzętami domowymi, dodaje sosik do psiej kaszy. Taką kaszą nawet człowiek by nie pogardził.
Mięsko wystarcza na cały tydzień do kanapek i co najważniejsze, przez tydzień jest świeże.


POLECAM! 

Mój świat pachnący lnem

Hm..., strój człowieka świadczy o nim w zależności od sytuacji, w jakiej go widzimy. Ogólnie "Jak cię widzą, tak cię piszą". Osobiście nie przykładam wielkiej wagi do modnego kroju, ale raczej do jakości tego kroju i tkaniny z jakiej ją wykrojono. Trudno mi wybrać cokolwiek w sklepie z setkami ciuchów, oj trudno. Gdybyśmy wrócili do przeszłości i mogli żyć w tamtych czasach... Miałabym najpiękniejszy gorset i piękną białą bluzkę z koronkami. Moja koleżanka Magda, mieszkająca w Marcinkowicach para się koronką klockową, na pewno nauczyłabym się od niej tej trudnej sztuki. Niestety te czasy minęły
Znam kilkoro ludzi, pozytywnie zakręconych na punkcie  osobliwości ludowych strojów. Tak, tak dzisiaj jeszcze gdzieniegdzie widać je, ale już coraz rzadziej. 


Haft ludowy opiera się na fantazji hafciarki i upodobaniach osoby, dla której taki strój powstaje. Lubię współpracować z ludźmi, którzy mi ufają i wiedzą, czego chcą. Do tej pory miałam szczęście trafiać w punkt.

To polski len, czujecie ten zapach?

Haft, który nałożyłam na kamizelkę na zdjęciu, to haft liczony, kurpiowski.Na wełnie trudno haftować takim haftem, ponieważ wełna nie ma wyraźnej struktury tkaniny, ale znalazłam na to sposób. Wycięłam pasek papieru w kratkę o szerokości 3 cm i przypięłam go równo do tkaniny. W ten sposób wiem gdzie wbić igłę i gdzie ją wyciągnąć. 




Ta praca daje mi podwójną frajdę. Mogę szyć i haftować z naturalnych, bardzo dobrych jakościowo tkanin. 

Świat jeszcze nie jest taki plastikowy i brzydki. Będzie taki, jakim go uczynimy. Mój świat pachnie lnem, a Wasz?




Zasady dla początkujących - jak tworzyć rękodzieło.

1. Niczego nie upraszczaj! Niczego nie rób na "oko". Jeśli w poradniku napiszą, żeby sfastrygować, to fastryguj! Jeśli każą zrobić wykrój, to go zrób! Zaplanuj swoją pracę krok po kroku. 


Takie zabawki Tilda wymagają bardzo dużej precyzji podczas szycia. Nieprecyzyjność zemści się tym, że będziemy musieli kombinować i dopasowywać elementy. Szkoda czasu.


Trzeba się pomęczyć, ale efekt jest pewny!

2. Jeżeli pomimo dokładności wykonania Twoja praca nie wygląda dobrze, to czas przeanalizować krok po kroku swoje działania. Gdzieś popełniłeś błąd. Musisz poszukać i znaleźć miejsce, w którym się pomyliłeś. Wróć do tego miejsca i popraw swoją pomyłkę.


3. Zanim zaczniesz, przygotuj sobie wszystko, czego będziesz potrzebował. Postaraj się mieć wszystko pod ręką. Pamiętaj, że materiały muszą być odpowiednie, np. filc musi być odpowiedniej grubości, włóczka taka, jak w modelu, który wykonujemy. 


4. Jeśli coś nie idzie tak, jak trzeba, a nitki plączą się. Odpocznij, odłóż swoją pracę na później. Podejdź z powrotem do roboty nazajutrz, albo za kilka dni. Nic na siłę! Nie powinniście się śpieszyć, bo jedynie zniechęcicie się. 



Każdy z nas ma jakieś zdolności! Bez wyjątku!
Trzeba dotrzeć do swoich talentów i rozwijać je w dobrym towarzystwie ludzi, którzy są fachowcami w swojej dziedzinie. Życzę Wam, abyście takich spotkali, chociaż kilku...




Rekonesans rękodzieła w galerii handlowej

Byłam dziś w galerii handlowej, aby sprawdzić czy zapragnę mieć coś, co powstało maszynowo i bezdusznie. Bezduszność rzeczy martwych martwi mnie coraz bardziej, a jeszcze bardziej to, że trupy na wieszakach i półkach podobają się młodym, pięknym ludziom. Rozumiem, że wszyscy muszą zarabiać, ekspedientki,  panie szwaczki, markowe firmy, obsługa galerii, kierowcy, producenci opakowań, modelki, itd. Zastanówmy się ile firm żyje z jednego bezdusznego sweterka, niestety biedny sweterek wyssany jest do cna. Ile jest wart w rzeczywistości? Wykonany z włóczki wełnopodobnej, w ilości tak dużej, że nie sposób aby nie otarł się kilkakrotnie w miesiącu ze swoim klonem na mieście. Przekonujemy się o jego wartości podczas wyprzedaży.


Ściegi, które wychodzą z dłoni dziewiarza  są wypracowane, każde oczko dotknęło jego ręki. Takie dzieła są osobiste i przez to cenne. Osoby, które zostają obdarowane takim wytworem rąk lub kupują rękodzieło są szczególnie wyróżnione. Od wielu lat twierdzę, że w Polsce trudno przekonać do ceny takiej pracy. Mało zarabiamy, ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Rękodzielnicy muszą być doceniani, bo inaczej znikną. Świat stanie się wtedy biedniejszy o kilkaset tysięcy ludzi i wszystkich ferii barw, jakie mieli dookoła siebie. Ja swoją pracą chciałabym udowodnić, że warto, że są ludzie, którzy kochają wypracowane oczka, ściegi i supełki.



Rekonesans wypadł niekorzystnie dla rękodzieła. Znalazłam, co prawda, wełniane wytwory maszyn w cenie rękodzieła, ale tego akurat nie szukałam. Wiele rzeczy za to zainspirowało mnie. Już mam kolejne pomysły. Teraz potrzebuję tylko czasu, czasu, czasu...

Grzebyki drożdżowe



Grzebyki drożdżowe


75 dag mąki
12,5 dag masła
2 jajka
5 dag drożdży
1 szklanka ciepłego mleka
szczypta soli
3 łyżki cukru
łyżka miodu

20 dag masła do smarowania 
1 jajko do smarowania (niekoniecznie)

Nadzienie: kakao+cukier
lub powidła
lub masa makowa
lub jabłka
lub biały ser

Mąkę, drożdże, sól, jajka, ciepłe mleko z rozpuszczonym w nim masłem mieszamy w misce. Dokładnie wyrabiamy, zarabiając do środka, jak każde ciasto drożdżowe. Odstawiamy pod ściereczką na jakieś 30 minut. Dzielimy na dwie części. Każdą z części rozwałkowujemy na stolnicy, po czym dzielimy ponownie na dwie części. Obydwie smarujemy dużą ilością masła.



Posypujemy kakao + cukier puder. Jedną część składamy na pół wzdłuż dłuższego boku i nakładamy od podstawy rozłożonego prostokąta, który wcześniej posypaliśmy kakao i cukrem (ja użyłam czekolady w proszku). Smarujemy nałożoną część roztopionym masłem. Następnie przykrywamy część posmarowaną masłem ciastem z kakao, tworząc ciasto z warstwami.


Tniemy w poprzek na dość szerokie paski i nacinamy w grzebyczki, które układamy na blasze - smarujemy masłem lub roztrzepanym jajkiem. Drugą kulę, po rozwałkowaniu i przecięciu możemy posmarować marmoladą i wykonać dokładnie tak samo, jak powyżej. Zanim wszystkie ponacinamy, już podrosną, więc możemy je zapakować do piekarnika w 190 stopni Celsjusza na 15-20 minut. Ja piekę zawsze na papierze do pieczenia.




Polecam są bardzo dobre!
Smakowałyby też świetnie posypane cynamonem z cukrem.
Bardzo lubię zapach pieczonego ciasta. Mój dom rodzinny pachniał ciastem drożdżowym i sernikiem. Wtedy rozglądałam się za ciastami z kremem, a dzisiaj sama piekę głównie ciasta drożdżowe. Brakuje mi serników mojej mamy i taty podjadającego kawałeczek po kawałeczku. 





Tworzenie to rodzaj walki z samym sobą

Dzisiaj zajmowałam się bardzo ważną sprawą. Pewien elegancki pan, zakochany w strojach ludowych i życiu na polskiej wsi zapragnął mieć lejbik ludowy. Z wielkim poświęceniem zajmowałam się kamizelką, dziergając ręcznie dziurki i wpadło mi do głowy "coś".
"Coś" zajęło mi trochę czasu, ale nie mogło czekać, mogłoby zniknąć z wyobraźni i więcej się tam nie pojawić, więc..., powstało...


Wykonuję jakieś zlecenia, moje ręce są zajęte ale umysł pozostaje w lekkim znudzeniu, więc przeplata, łączy, powiększa, miesza i nagle! Muszę się oderwać i spróbować nanieść nutki na dżins. Oczywiście wiem, że powinnam szyć zupełnie co innego, ale... W ten sposób zaczynam kilka prac naraz... Na nic zdaje się plan dnia! Wszystko musi poczekać!
Ponieważ pracuję zawodowo, wiem, że praca jest najważniejsza. Pasja musi ustąpić pierwszeństwa. Ponieważ rękodzieło zalega w mojej głowie we wszystkich neuronach, próbuję na matematyce w szkole liczyć z dziećmi guziki, mierzyć centymetrem, wykonać modele kul zszywając tkaniny. Muszę czasem powalczyć z sobą, aby po przyjściu z pracy nie siąść do maszyny, ale przygotować obiad dla rodziny. Mój mąż stworzył mi takie moje miejsce w domu, mam tam wszystko, czego potrzebuję. Kochany jest!


Lejbik ludowy jednak powstanie w swoim czasie, w końcu przecież "Zjem tą żabę! 





Mam dla siebie pomysł

Bardzo często zdarza mi się wydziergać sweter, który po zakończeniu pracy zupełnie mi nie odpowiada. W mojej głowie rodzi się kolejny pomysł na sweter, więc potrzebuję wełny... Co robię? Pruję misterne oczka w 10 minut i zaczynam od początku. W ten sposób powstaje rocznie około 10 swetrów. Bardzo dobrze jeśli zrobię sobie rocznie jeden. Oczywiście musi być perfekcyjny, jeśli gdzieś oczka się nie zgadzają..., zaczynam od nowa.
Znalazłam na to sposób!


Pochwalę się, że zaczęłam dziergać sweter. To mój super plan! Kiedy pokażę wszystkim swoje rozpoczęte prace, to mam nadzieję, że będę czuła obowiązek pokazania Wam, co wyszło z  moich starań. Może to powstrzyma mnie od niszczenia  swoich prac?!


W tej chwili mam coś takiego! Jeszcze nie wiem, co mi z tego wyjdzie, i jaki będzie miało kształt. Najpierw pomyślałam o kamizelce..., teraz wydaje mi się, że ciekawszy będzie sweter wyszywany w listki. Bóg raczy wiedzieć, jak to się skończy.
\


Obiecuję, że się pochwalę. ! Wy też tak macie?

Chrupiące ciastka kruche


Chrupiące ciastka

2 i 1/2 szkl. mąki krupczatki
1 szkl. mąki ziemniaczanej
1 i 1/3 szkl. cukru
40 dag masła
3 jajka
odrobina soli
4 łyżki mleka


1. Mąki wymieszać w misce.
2. Masło utrzeć z cukrem, mlekiem  i jajkami na puszystą masę.
3. Miksując wsypujemy mąki do utartych jajek z masłem.
4.Ciasto wkładamy do woreczka z obciętą końcówką i wyciskamy paluszki wprost na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.



5. Wstawiamy do piekarnika w temperaturze 180 stopni Celsjusza  i pieczemy 20 minut.

Trudno się im oprzeć, szczególnie jeśli rozpuścimy czekoladę na łyżce masła i zamoczymy nasze wypieki. Te moje powstały na prośbę mojego młodszego syna, chodziło za nim coś słodkiego. Bardzo cieszę się, że moje dzieci jedzą domowe wyroby, będą miały co wspominać po latach.
Rewelacja!



Jak upiec bułki na śniadanie


BUŁKI NA ŚNIADANIE

75 ml ciepłej wody
5 łyżek oleju
2 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru
1 kg mąki
5 dag drożdży

1. Drożdże rozpuścić w szklance ciepłej wody, dodać olej, cukier, rozmieszać i zasypać warstwą mąki.
2. Po około 15 minutach zasypujemy resztą mąki i dolewamy 2 szklanki ciepłej wody. Wyrabiamy ciasto, zarabiając do środka 100 razy.
4. W czasie niskiej temperatury ciasto rośnie około 1 godziny, ale kiedy jest ciepło 30 minut.
5. Odrywamy po garści ciasta i formujemy  zgrabne bułeczki, zawijając ciasto pod spód.
6. Uformowane bułki powinny napęcznieć pod ściereczką do kuchni, aby nie wyschły. Możemy przed upieczeniem posmarować je wodą z mąką ziemniaczaną (1/2 szkl. wody,
1 łyżka mąki ziemniaczanej).
7. Wkładamy do piekarnika w termoobiegu 180 stopni Celsjusza, pieczemy około 15-20 minut.


W razie braku pieczywa zawsze mam w lodówce drożdże, a w spiżarni mąkę. Bułki smakują świetnie na ciepło i zimno. 
W każdym domu powinno pachnieć świeżym ciastem drożdżowym, to taki prawdziwy dom. Moi synowie zjadają jeszcze ciepłe bułeczki, same, bez żadnego obłożenia. 




Codziennie zjadam żabę!

Co zrobić, aby dawać sobie radę z codziennymi zadaniami?
Należy zjadać żaby?!
Ja to robię...
Kilka lat temu przeczytałam książkę "Zjedz tą żabę" Briana Tracy i uważam, że to świetna książka. Zjadanie żab, to wykonywanie najtrudniejszych zadań, jako pierwszych. Proste
i genialne! Zadania najtrudniejsze spędzają sen z oczu, a po ich wykonaniu spada nam ciężar z serca.
Mam codziennie takie zadania. Myślę sobie od czego tu dziś zacząć, no tak... Wywlekam na światło dzienne rzeczy do zrobienia i krok po kroku, wykonuje je.


Zazwyczaj moje "żaby" okazują się wymysłem mojego niedowartościowania. Wciąż wydaje mi się, że potrafię za mało, jestem nie dość profesjonalna, brak mi techniki, itp., itd. Ludzie dookoła nie zawsze są obiektywni, czasem nie chcą zrobić przykrości, czasem są pochlebcami.



Ktoś mruknie coś miłego na powitanie, ktoś się zaśmieje z trafionego żartu, uczeń uśmiechnie się bez powodu, albo ktoś nieznajomy skinie głową na ulicy. Średnia tych moich umiejętności i szacunku ludzi daję mi poczucie jako, takiej samooceny. Wiem jednak, że powinnam się bardziej postarać i wciąż "zjadać żaby". Spróbujcie, zyskacie trochę czasu dla siebie i bez ciężaru "żaby" na sercu będziecie uśmiechać się do ludzi znacznie częściej.