Dzisiaj zajmowałam się bardzo ważną sprawą. Pewien elegancki pan, zakochany w strojach ludowych i życiu na polskiej wsi zapragnął mieć lejbik ludowy. Z wielkim poświęceniem zajmowałam się kamizelką, dziergając ręcznie dziurki i wpadło mi do głowy "coś".
"Coś" zajęło mi trochę czasu, ale nie mogło czekać, mogłoby zniknąć z wyobraźni i więcej się tam nie pojawić, więc..., powstało...
Wykonuję jakieś zlecenia, moje ręce są zajęte ale umysł pozostaje w lekkim znudzeniu, więc przeplata, łączy, powiększa, miesza i nagle! Muszę się oderwać i spróbować nanieść nutki na dżins. Oczywiście wiem, że powinnam szyć zupełnie co innego, ale... W ten sposób zaczynam kilka prac naraz... Na nic zdaje się plan dnia! Wszystko musi poczekać!
Ponieważ pracuję zawodowo, wiem, że praca jest najważniejsza. Pasja musi ustąpić pierwszeństwa. Ponieważ rękodzieło zalega w mojej głowie we wszystkich neuronach, próbuję na matematyce w szkole liczyć z dziećmi guziki, mierzyć centymetrem, wykonać modele kul zszywając tkaniny. Muszę czasem powalczyć z sobą, aby po przyjściu z pracy nie siąść do maszyny, ale przygotować obiad dla rodziny. Mój mąż stworzył mi takie moje miejsce w domu, mam tam wszystko, czego potrzebuję. Kochany jest!
Lejbik ludowy jednak powstanie w swoim czasie, w końcu przecież "Zjem tą żabę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz